Pierwszy raz w tym sezonie zawodnicy FOGO Unii Leszno musieli przełknąć gorycz porażki przegrywając trzy ostatnie wyścigi w stosunku 5:1 i ulegając Grupie Azoty Unii Tarnów 43:47. Po meczu Janusz Kołodziej podkreślał jak trudny był to dla niego pojedynek, nie tylko ze względu na dopasowanie motocykli, ale również z emocjonalnego punktu widzenia.
Wychowanek tarnowskiej Unii reprezentujący leszczyński klub spisał się najlepiej z gości zdobywając 9 oczek (1,3,2,2,1). Nawet doskonała znajomość toru nie pomogła Kołodziejowi i jego drużynie w odniesieniu zwycięstwa. – Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, ale się nie udało. Trochę się męczyliśmy z przełożeniami, ale i stylem jazdy na tym torze. Nie mogliśmy się połapać. Gratuluję tarnowianom, bo wygrali zasłużenie – powiedział po meczu w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl 34-latek.
Kibice w Tarnowie spisali się na medal i podczas prezentacji przywitali byłego kapitana oklaskami. – Fani super mnie przywitali i bardzo im za to dziękuję. Ja co prawda bardzo mocno przeżywałem ten występ i nie mogłem do końca być sobą. Byłem troszeczkę zagubiony, jeżeli chodzi o wszystkie rzeczy dookoła – przyznał Kołodziej.
W trakcie trwania zawodów awarii uległa polewaczka i z pomocą musieli pospieszyć strażacy, którzy w przerwach zraszali tor. – Strażacy nie mają takiego doświadczenia. Toromistrzowie, którzy latami pracują przy torze wiedzą jak go polewać. Natomiast, gdyby zamienić rolę to na pewno toromistrz też miałby problem z ugaszeniem pożaru – zażartował wychowanek tarnowskich jaskółek.
Ne obyło się również bez pytań o przyszłość Kołodzieja i powrót do macierzystego klubu. – Na razie jeżdżę w FOGO Unii Leszno i naprawdę jestem bardzo zadowolony. Drużyna jest świetnie prowadzona, jest super klimat i wszystko fajnie. Nie widzę przyczyn, żebym musiał coś zmieniać. Mam nadzieję, że drużyna i prezes też są ze mnie zadowoleni. Robię swoje i jedziemy do przodu – zakończył Kołodziej.
Łukasz Woziński
