Przyszłoroczne zmagania o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata rozpoczną się od mocnego polskiego akcentu. Pierwsza runda zaplanowana na 12 maja 2018 roku odbędzie się na PGE Narodowym w Warszawie. W cyklu SGP pozostaje nazwisko Pawlicki, choć zamiast Piotra jeździć będzie tam Przemysław Pawlicki.
Przemysław Pawlicki w sezonie 2017 wystąpił już na PGE Narodowym, ale wówczas startował tam z dziką kartą i nie odegrał kluczowej roli. Wtedy też w zawodach rywalizował wespół z bratem, a warto również pamiętać, że skorzystał ze specjalnego kombinezonu, który był repliką stroju Tomasza Golloba.
Wspomnieniami z zeszłorocznej rundy w stolicy Polski podzielił się Piotr Pawlicki. – Tor w Warszawie był bardzo dobrze przygotowany. Startować i ścigać się przed taką publicznością na PGE Narodowym to jest coś niesamowitego. Mega uczucie i na pewno jakaś dodatkowa presja – przyznał reprezentant FOGO Unii Leszno w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.
W przyszłym sezonie nazwisko Pawlicki pozostanie w walce o tytuł IMŚ – Przemysław Pawlicki, brat Piotra, wywalczył stałe miejsce w SGP podczas GP Challenge w Togliatti. Jak sądzi „Piter”, doświadczenie z tegorocznego turnieju pomoże jego starszemu bratu w osiągnięciu dobrego rezultatu. – Przemek startował już w Warszawie z dziką kartą, więc wnioski na pewno wyciągnie. Ja tyle, co będę mógł pomóc to oczywiście pomogę – powiedział reprezentant Polski.
W zeszłym sezonie Przemysław towarzyszył Piotrowi w kilku rundach SGP i pomagał w trakcie zawodów. Kapitan leszczyńskiej Unii będzie chciał się odwdzięczyć tym samym. – Wiadomo, że mam też swoje cele i nie będę mógł być obecny na każdych zawodach, ale zawsze duchowo będę go wspierał. Brat też, jak tylko mógł, to ze mną jechał i to dawało mi duży zastrzyk energii – zdradził Piotr Pawlicki.
„Piter” nie ukrywa, że chętnie ponownie stanąłby pod taśmą razem z bratem na PGE Narodowym. Szansą na to w przyszłym roku jest dzika karta na te zawody. – Fajnie byłoby pojawić się na torze z Przemkiem. Bardzo bym się z tego cieszył. Najpierw trzeba jednak dobrze jechać i dobrze wejść w sezon – zakończył młodszy z braci.
Łukasz Woziński
Fot. Wojciech Tarchalski