Woźniak: Nie mogę być zadowolony po porażce (wywiad)

09.05.2023 13:09
Woźniak: Nie mogę być zadowolony po porażce (wywiad)

Fot. Marcin Karczewski

Szymon Woźniak od 3 dni z przodu swojego wieku ma już trójkę, to jednak w starciu EBUT.PL STALI Gorzów z BETARD SPARTĄ Wrocław mocno upodobał sobie liczbę 2 – w każdym z 5 biegów przyjeżdżał na 2. pozycji. A że dwukrotnie było to za kolegą z pary, to na koniec meczu dopisał do dorobku 10 punktów i 2 bonusy. Specjalnie dla speedwayekstraliga.pl, Szymon Woźniak opowiedział o rozczarowaniu, warunkach na torze i odpowiedzialności za zespół.

Błażej Kowol (speedwayekstraliga.pl): Rozczarowanie – czy to podstawowe uczucie towarzyszące wam po tej porażce? Byliście blisko BETARD SPARTY Wrocław, ciągle jechaliście w kontakcie, ale finalnie czegoś zabrakło.

Szymon Woźniak (EBUT.PL STAL Gorzów): Chyba jesteś pierwszą osobą, która używa odpowiedniego słowa po przegranym meczu – każdy mówi nam, że powinniśmy być zadowoleni, bo wyszliśmy z 30 punktów i mamy ich 41. Nie, nie jesteśmy zadowoleni. Może rozczarowanie to zbyt mocne słowo, bo tak powiedziałbym, wiedząc, że mogliśmy zrobić coś więcej. Natomiast drużyna pokazała hart ducha, zostawiliśmy serce na torze. Wielka szkoda, że nie udało nam się wygrać, gospodarze byli lepsi – wielkie gratulacje dla nich, ale my zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. My będziemy tych punktów szukali dalej.

Od początku meczu poczuliście się na tym torze bardzo pewnie, pokonując w pierwszym biegu mistrzów Świata – Taia Woffindena i Artema Lagute. Na naradach zapewne było wyczuwalne napięcie, bo byliście blisko BETARD SPARTY, a wy poczuliście krew – jak to wyglądało z twojej perspektywy?

Nie, nie było momentu w trakcie meczu, w którym poczulibyśmy krew. My już wiedzieliśmy, że stać nas na niespodziankę, wjeżdżając na most Grunwaldzki (znajdujący się ok. 2 km od stadionu – przyp. red.). Przyjechaliśmy walczyć, przyjechaliśmy wygrać – z takim nastawieniem jedziemy na każdy kolejny mecz. Oczywiście, że było w naszym obozie gorąco, bo ostatecznie to detale decydowały o końcowym wyniku. Gospodarze to klasowa drużyna, mają wyśmienitych żużlowców, ale nie dostali tych 2 punktów za darmo.

Byliście, jak wspomniałeś, skazywani na pożarcie, a ostatecznie mocno postawiliście się gospodarzom – błyskawicznie odnaleźliście się na tym torze, wydaje się, że szybciej niż rywale. Czy, patrząc na ten mecz nieco szerzej, wrocławianom jest nieco trudniej w warunkach, gdy kolejne spotkanie ma status zagrożonego?

Myślę, że tak. Żużel w ostatnich latach mocno ewoluuje i sposób przygotowania toru przez gospodarzy to temat rzeka. Każdy z nas tak naprawdę uczy się plandek i ich zachowania, wpływu na tor. Całość jest tak skonstruowana, żeby mecze nie były jednostronne na korzyść gospodarzy, a obie drużyny miały szansę na równą walkę. To ma być widowisko, a nie jednostronny pojedynek. Chcieliśmy wykorzystać delikatne zagubienie gospodarzy, po tym, jak do niedzielnego poranka na torze znajdowała się plandeka. Na początku gdzieś wykorzystaliśmy ten element zaskoczenia, ale jak już mówiłem – BETARD SPARTA Wrocław to tak klasowa drużyna, że poradziła sobie z tymi problemami. Poszli z korektami w dobrą stronę i nas przegonili.

Czy twoje doświadczenia z jazdy we Wrocławiu 6 lat temu w jakikolwiek sposób się jeszcze przydają? Czy ten tor uległ już takim zmianom, że pozostaje co najwyżej wiedza na temat geometrii?

Trudno to porównywać. Być może w niektórych elementach toru jakieś drobne przyzwyczajenia są i gdzieś podświadomie z tego korzystam. Nawierzchnia jest jednak zupełnie inna, a ja jeździłem tu już jakiś czas temu – na dodatek tylko przez rok na tym nowym Olimpijskim, gdzie ta nawierzchnia była zupełnie inna.

Pięć biegów i pięć dwójek – w tym dwa bonusy, przywiezione w zwycięstwach 5:1, ale bez trójki na koncie. Czy to stanowi jakieś rozczarowanie?

To bez znaczenia, czy przywożę trójkę, czy dwójkę z bonusem. Wręcz powiedziałbym, że dwójka z bonusem cieszy bardziej, bo to znaczy, że odnieśliśmy parowe zwycięstwo. Gdybym mógł, to chętnie przywoziłbym do końca sezonu same dwójki z bonusem.

Czego zabrakło EBUT.PL STALI Gorzów, aby wygrać we Wrocławiu? Poza oczywiście punktami.

Delikatnego wsparcia juniorów i zawodników z pozycji U24. Gdzieś po meczu o tym rozmawialiśmy i wyszło nam, że na tych pozycjach przegraliśmy 5:19. Gdybym miał podać przyczynę na gorąco, to niestety jadąc przeciwko takiej drużynie jak BETARD SPARTA, nie można się mylić. Nie zrzucamy odpowiedzialności na innych oczywiście, patrzymy też na siebie – każdy mógł pojechać lepiej, ale przeciwko tak kompletnej ekipie, my też nie jesteśmy w stanie przywozić kompletów. Chcąc wygrywać taki mecz, cała drużyna musi pojechać topowe spotkanie. A że nam się to ostatecznie nie udało, to na naszym koncie jest 41 punktów.

Przed wami wyjazd na niezwykle istotny mecz z CELLFAST WILKAMI Krosno, gdzie sporo mówiło się o krośnieńskim torze. Jak zapatrujesz się na to spotkanie?

Nie chce odpowiadać na to pytanie bez odpowiedniego przygotowania. Nie myślałem jeszcze o tym spotkaniu, skupiałem się na meczu we Wrocławiu, który muszę odpowiednio przeanalizować. Do starcia w Krośnie zostały 2 tygodnie, a tymczasem skupiam się na wyjeździe do Szwecji i SEC Challenge w Nagyhalasz.

Jak zmieniło się zachowanie w parku maszyn bez Bartosza Zmarzlika? Na pewno wiele rzeczy musiało ulec zmianie – jakich?

Myślę, że każdy z nas, każdy z liderów, odczuwa większą odpowiedzialność i ma więcej zadań do wykonania. To nie działa na nas jednak paraliżująco. Każdy dostał dodatkową przestrzeń. Czujemy z jednej strony odpowiedzialność, ale z drugiej – swobodę. Albo wsiadasz na motor i dajesz z siebie wszystko, chcąc stać się liderem drużyny, albo nie. Cieszę się, bo każdy w zespole, w każdym z dotychczasowych spotkań, bierze to odpowiedzialność na siebie i przyjmuje to wyzwanie na klatę. Każdy wchodzi do meczu z poczuciem, że jest liderem tej drużyny i stara się wypełnić tę przestrzeń, pustkę po odejściu Bartosza. Podchodzimy do meczów bardzo zdeterminowani z wiarą w zwycięstwo.

Wcześniej tego nie było?

Nie, nie, absolutnie. Obecność Bartosza powodowała, że odczuwaliśmy być może większy dystans do naszego wyniku – nie było to jednak rozluźnienie z naszej strony, chciałbym to podkreślić. Każdy z nas mówi teraz: „Słuchaj, jesteś tutaj, musisz przywieźć dużo punktów, jeżeli chcesz wygrać to spotkanie”. Nie zawsze udaje nam się wygrywać, ale zawsze dajemy z siebie 100%.

Błażej Kowol

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL