W PGE Ekstralidze trwa okienko transferowe. Zespoły rozpoczęły budowanie składów na nowy sezon. Ryszard Dołomisiewicz w rozmowie dla speedwayekstraliga.pl ocenił ruchy, które dokonały dwa zespoły – beniaminek SPEED CAR Motor Lublin oraz siódmy zespół minionego sezonu, Falubaz Zielona Góra.
Jedną z pierwszych drużyn, która poinformowała o składzie na sezon 2019 jest SPEED CAR Motor Lublin. – W klubie jest olbrzymi potencjał wiedzy czysto żużlowej, a to głównie za sprawą Marka Kępy, który jak się za coś zabierał, to robił od początku do końca i to w sposób skoordynowany oraz logistycznie przygotowany. I to w całym zespole widać, ponieważ cały zarząd, sztab szkoleniowy, wspierający, sponsorski jest budowany od trzech lat niemalże od zera. Okazuje się, że nie trzeba dużo. Objechali drugą ligę i zrobili wzmocnienia w osobie Andreasa Jonssona, który nie istniał w Częstochowie, ale w jego jeździe było widać tzw. „iskierkę”, czyli przy sprzyjających warunkach oraz obdarzeniu zaufaniem, ten chłopak będzie jeszcze dobrze jeździć i tak było. Szwed zaczął robić punkty – powiedział Ryszard Dołomisiewicz.
Wzmocniona została także formacja juniorska, która w Lublinie grała ważną rolę podczas poprzedniego sezonu. Dodatkowo seniorzy zespołu mogą okazać się sporym wzmocnieniem w przyszłym roku. – Istotną sprawą jest wzmocnienie juniorem z Leszna, Victorem Trofymovem, który powinien uzupełnić lukę po Oskarze Boberze. Razem z dojrzewającym Wiktorem Lampartem, powinni być znaczącym elementem drużyny, w której może nie być zdecydowanego lidera i trzeba będzie liczyć, że zespół będzie uzupełniał się wzajemnie. Dlatego formacja juniorska może okazać się kluczowa chociażby z powodu, że jest tez bardzo ważną rezerwą zwykłą. Kontraktując na przyszły sezon Grzegorza Zengotę, myślę, że zyskują zawodnika z dużym potencjałem. Będzie on na tyle ambitny, że też może stanąć na wysokości zadania. Dodatkowo jest wsparcie nadal rozwijającego się Roberta Lamberta, który wie, że wynik nie przychodzi sam i jest na tyle przygotowany, żeby podjąć rękawicę przy wszechobecnej presji. Wychodzi z tego zwycięsko – powiedział były żużlowiec Polonii Bydgoszcz.
W ostatnich dniach doszło również do zmian w Zielonej Górze. Do Falubazu doszło dwóch nowych zawodników – Nicki Pedersen i Martin Vaculik. Ryszard Dołomisiewicz nie jest zdziwiony ich przyjściem do siódmej drużyny sezonu 2018 PGE Ekstraligi. – Nie jestem zaskoczony. Martin Vaculik cały czas szuka swojego miejsca. Nie tyle w Polsce, co w całym żużlu. On chce być bardziej drapieżny, zależy mu przede wszystkim na dobrym wyniku. W przyszłym roku może być dla innych zawodników jednym z groźniejszych rywali. Jak nie przytrafią mu się groźne kontuzje, to ten żużlowiec będzie w ligowej czołówce. Jeżeli chodzi o Nickiego Pedersena to trudno było się spodziewać, że zostanie w pierwszej lidze. On chce cały czas startować na najwyższym poziomie, mimo tego, że wypadł z cyklu Grand Prix. Kto wie, czy nie siedzi mu jeszcze w głowie, żeby się odkuć i wrócić do GP, jeżeli pozwoli mu na to zaplecze sprzętowe – powiedział nasz rozmówca, który uważa, że ten rok nie był tak zły, jak to pokazuje tabela ligowa.
– Tak naprawdę to ten sezon nie był najgorszy, bo mimo tego, że skończyli na pozycji barażowej, to niewiele brakowało, żeby stanąć zdecydowanie wyżej w tabeli. Głównie, wydaje mi się, za sprawą tego, że brakowało koordynacji i odpowiedniego skonsultowania się całej drużyny, jeżeli chodzi o zaplecze sprzętowe – zakończył komentator.