Oleksandr Loktayev: Wiedziałem, że sobie poradzimy

02.05.2024 08:12
Oleksandr Loktayev: Wiedziałem, że sobie poradzimy

Fot. Sandra Rejzner

W ekipie #ORZECHOWAOSADA PSŻ Poznań nie zawiódł nikt, każdy z zawodników Adama Skórnickiego wywalczył cenne punkty, a receptę na wygraną swoim kolegom zdradził kapitan Oleksandr Loktayev, który łódzki tor zna od podszewki.

Wtorkowe spotkanie pomiędzy dwoma zespołami z dolnych rejonów tabeli przyniosło niezwykle dużo emocji, a dramatyczną końcówkę lepiej rozegrali przyjezdni. Na świeżo po starciu zapytaliśmy lidera #ORZECHOWAOSADA PSŻ Poznań o jego odczucia po wygranej 48:41 nad H.SKRZYDLEWSKA ORŁEM Łódź.

Grzegorz Adamczyk (ekstraliga.pl): Świetny mecz w twoim wykonaniu, jak i całej drużyny. Jak oceniasz swój powrót do Łodzi?

Oleksandr Loktayev (kapitan #ORZECHOWAOSADA PSŻ Poznań): Przed samym przyjazdem z chłopakami wymieniliśmy się sporą liczbą informacji. Oczywiście nie w stylu jak mają jechać, lecz to, czego powinni unikać. U nas w drużynie każdy jest dorosły, także mówienie komuś, jak ma jechać, w moich oczach jako kapitana, jest nie na miejscu i jest błędem. Wiedziałem, że chłopacy sobie poradzą, korekty poszły w dobrą stronę i co najważniejsze zabieramy do domu dwa punkty. Dzięki wygranej majówka będzie zdecydowanie lepsza.

Chemia w waszej ekipie była zauważalna gołym okiem i jak mogliśmy zaobserwować, koledzy w pełni wysłuchali twoich wskazówek.

Na nasze szczęście wszystko co im przekazałem, zagrało praktycznie od samego początku. Dziękuje im za zaufanie i dziękuję za to, że mnie posłuchali. Bardzo mnie cieszy wynik spotkania i jedziemy dalej.

Fot. Adrian Skorupski

Zaskoczył cię czymś tor na Moto Arenie Łódź? W trzeciej kolejce startów przytrafiła ci się “jedynka”?

Powiem szczerze nie zaskoczył mnie tor, a swój własny motocykl. Po samym starcie, zaklinowało się przednie koło i w tej sytuacji mogłem zjechać na murawę i zaliczyć defekt, ale po co? Jeżeli motocykl jedzie, to trzeba próbować, nigdy nie wiesz co wydarzy się z przodu. Poza tym koło do wyrzucenia.

Co zatem stało się w piętnastej odsłonie?

W kolejnych biegach jechałem na tym samym motocyklu, a jedyną zmianą było założenie nowej przedniej opony. W czwartej kolejce startów wróciłem na zwycięski szlak, a ostatni bieg to w końcu najważniejsza odsłona dnia. Bardzo dobra stawka i ja, w roli kapitana, broniłem wyniku nie ryzykując utraty punktowanej pozycji.

Genialny początek w waszym wykonaniu z pewnością was zbudował, ale czy nie aż nadto? Gospodarze w pewnym momencie wyszli na prowadzenie i niewiele brakowało, żeby wam odjechali.

Bardzo nas to nakręciło, nawet za bardzo. Potrzebne było spotkanie w szatni na ochłonięcie, bo mecz zaczął zmierzać w złym kierunku. Chwile rozmów i skupienia sprawiły, że przegoniliśmy z naszych głów to przemotywowanie, a zaczęliśmy jechać spokojnie bez zbędnego kombinowania. Mówiłem chłopakom, żebyśmy robili swoje co czyniliśmy wcześniej przez pierwszą fazę spotkania i na całe szczęście w końcowym rozrachunku to my wyjeżdżamy z Łodzi ze zwycięstwem.

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL