FOGO UNIA Leszno nie miała najmniejszych szans w starciu z ZOOLESZCZ GKM-em Grudziądz. Biało-niebiescy przegrali 35:54, ale jak podkreślił po meczu menadżer zespołu, bardziej bolesna jest kontuzja Janusza Kołodzieja.
Leszczynianie po remisie w starciu z NOVYHOTEL FALUBAZEM Zielona Góra przystępowali do meczu w Grudziądzu wyjątkowo zmotywowani. ZOOLESZCZ GKM to drugi rywal walczący z biało-niebieskimi o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Ostatecznie jednak po słabej końcówce przyjezdni przegrali aż 19 punktami i oprócz braku punktów skomplikowali sobie także kwestię walki o bonus.
– Liczyłem nawet na wygraną, bo FOGO UNIA zawsze dobrze się tutaj spisywała. Grzegorz Zengota zawsze dobrze tutaj punktował, Smektała również, do tego Janusz Kołodziej, ale to jednak sport i wyszło jak wyszło – mówił po spotkaniu Rafał Okoniewski.
Menadżer leszczynian przyznał, że jego podopieczni mieli kłopot z dopasowaniem się do grudziądzkiego toru. – Przegraliśmy z kretesem, wysokim wynikiem. Mecz nam odjechał, a my zupełnie zgubiliśmy ustawienia motocykla. Tor jest równy dla wszystkich, ale w domu zawsze wie się więcej.
W fali złych wiadomości dużo gorsza od wyniku była dla leszczynian sytuacja z 12. wyścigu dnia. Janusz Kołodziej po walce i kontakcie z Jaimonem Lidsey’em nie opanował motocykla i upadł na tor, co skończyło się poważnym zwichnięciem barku. – Od wyniku bardziej boli utrata Janusza. Porażka to w takich sytuacjach drugorzędna rzecz – przyznał zasmucony wstępnymi diagnozami Rafał Okoniewski.
Joachim Piwek
