Krzysztof Mrozek: kiedy w grę wchodzą pieniądze, trzeba negocjować (wywiad)

24.03.2024 09:35
Krzysztof Mrozek: kiedy w grę wchodzą pieniądze, trzeba negocjować (wywiad)

Fot. Arek Siwek

INNPRO ROW Rybnik w najlepsze przygotowuje się do startu nowego sezonu METALKAS 2. Ekstraligi. Na prezentacji ogłoszono wypożyczenie Maksyma Borowiaka z FOGO UNII Leszno. W rozmowie z ekstraliga.pl, prezes Krzysztof Mrozek opowiedział nie tylko kulisy samego ruchu transferowego, ale także zapatrywania na nadchodzące rozgrywki.

Krzysztof Sarna (ekstraliga.pl): Czym kierowano się przy budowie i kompletowaniu składu na nadchodzący sezon?

Krzysztof Mrozek (prezes INNPRO ROW Rybnik): Wiedzą i możliwościami finansowymi. Chcieliśmy zbudować mocny skład, ale na miarę naszego portfela.

Średnia wieku w zespole to 23 lata i 4 miesiące. Czy zwracaliście uwagę przy budowie, żeby zespół był nieco młodszy, czy wyszło to naturalnie, koleją rzeczy?

Nie był to dla nas priorytet. Uważam, że trzeba stawiać na młodych, utalentowanych zawodników. Jednak doświadczenie również jest ważne. Połączenie tych dwóch elementów w ramach jednej drużyny może przynieść wymierne efekty.

Wiele plotkowało się o tym, że INNPRO ROW wypożyczy Maksyma Borowiaka z FOGO UNII Leszno. Finalnie dowiedzieliśmy się o tym podczas prezentacji drużyny. Czy zatem w trakcie negocjacji pojawiły się jakieś trudności? Jakie były kulisy wypożyczenia?

Wypożyczenie Maksyma utrzymywane było w tajemnicy nie ze względu na trudności, ale aby informacja nie wypłynęła do mediów. Rzeczywiście transfer ostatecznie był dopięty dopiero na kilka dni przed prezentacją. Rozmowy rozpoczęły się dużo wcześniej, ale kiedy w grę wchodzą pieniądze, trzeba wówczas negocjować, co też robiliśmy. Jestem bardzo zadowolony z przebiegu tych negocjacji i dziękuję jeszcze raz FOGO UNII Leszno za profesjonalizm. 

Fot. Arek Siwek

Mówi się sporo o tym, że w obliczu wracającego po kontuzji Patricka Hansena w INNPRO ROW-ie zacznie się prawdziwa walka o miejsce i zabraknie go dla jednego z seniorów. Co zatem począć w tej sytuacji?

Bardzo wspieramy Patricka w jego powrocie do zdrowia. Uzgodniliśmy z nim kontrakt przed wypadkiem i nie wyobrażam sobie, żebyśmy mieli się z niego wycofać. Mam nadzieję, że pozostali zawodnicy to zrozumieją. Wiem, że Patrick rozumie, że musieliśmy stworzyć mocną drużynę i nie mogliśmy sobie pozwolić na to, żeby zostawić dla niego puste miejsce. Pomimo tego jest częścią drużyny. Wydaje mi się, że na prezentacji, którą ostatnio zorganizowaliśmy, jasno to wybrzmiało.

Limit U24 ma wypełniać Norick Bloedorn. Do tej pory był to Patryk Wojdyło, ale ten ukończył już 24 lata. Czy zatem w trakcie poszukiwań zawodników trudno było znaleźć kogoś z polskim paszportem? 

Tak. Nie ukrywam, że było ciężko. Brakuje zawodników, a stawki w tej grupie są ogromne. Ostatecznie jednak jesteśmy zadowoleni z kontraktu z Norickiem. To bardzo ciekawy zawodnik i jak się okazało – bardzo miły, młody człowiek. Nie jest jeszcze zmanierowany.

Czy po ubiegłym sezonie pozostał swego rodzaju niedosyt? Co prawda FALUBAZ od początku sezonu był stawiany w roli murowanego faworyta, niemniej jednak finał to finał. Byliście o krok od awansu. Jakie nastroje panowały po przegranej?

Nastroje były dobre, ponieważ na początku sezonu nikt nie spodziewał się, że będziemy jechać w finale. Tym bardziej po kontuzji Patricka Hansena. Oczywiście, że był lekki niedosyt, ale wynikał on właśnie z kontuzji Patricka, a także z późniejszej kontuzji Janka Kvecha. Gdyby nie te urazy, to losy finału mogłyby potoczyć się inaczej.

Jakie cele stawia sobie INNPRO ROW Rybnik na nadchodzący sezon?

Chcemy organizować dobre widowiska – mecze na styku, aby wywoływały duże emocje u kibiców. Nie będę ukrywał, że chcielibyśmy awansować. W sporcie przecież chodzi o osiąganie jak najwyższych celów, niemniej jednak to zależy od wielu czynników.

Mówi się, że jesteście jednym z największych faworytów METALKAS 2. Ekstraligi. Czy takie głosy przeszkadzają, narzucają presję, czy przechodzicie obok nich obojętnie?

Poprzednie sezony pokazały, że faworyci nie zawsze docierali do finału. Należy więc nie brać tego na poważnie. Bycie w gronie faworytów ma swoje dobre strony. Dużo się wtedy mówi o klubie, co przekłada się na zyski ze sprzedaży biletów. Generuje to jednak presję. Jeśli nie sprostamy wymaganiom stawianym przez kibiców, to będą niezadowoleni i przestaną przychodzić na stadion. Najważniejsze, żeby zawodnicy nie odczuwali presji i jechali na luzie. W tym rola trenera, kierownika drużyny, ale również moja. 

Czy miał pan okazję oglądać pierwsze treningi zawodników? Jeśli tak, jakie są pańskie wrażenia?

Oczywiście. Byłem na kilku treningach, ale uważam, że jest jeszcze za wcześnie na jakiekolwiek oceny.

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL