Jensen: Liczyłem na spokojniejsze wejście w PGE Ekstraligę (wywiad)

18.04.2024 10:17
Jensen: Liczyłem na spokojniejsze wejście w PGE Ekstraligę (wywiad)

Fot. Marcin Karczewski

NOVYHOTEL FALUBAZ Zielona Góra w pierwszej kolejce uległ we Wrocławiu BETARD Sparcie 41:47 w meczu pełnym emocji i upadków. Obok Jarosława Hampela, lidera zielonogórskiej ekipy, najlepiej zaprezentował się Rasmus Jensen. Duńczyk w 5 startach zdobył 9 punktów, a naprawdę niewiele zabrakło, aby na jego koncie pojawiła się dwucyfrówka. Specjalnie dla ekstraliga.pl opowiedział o emocjach związanych z debiutem, swoim zdrowiem i ocenie tego szalonego meczu.

Błażej Kowol (ekstraliga.pl): To było mocne otwarcie nowego sezonu PGE Ekstraligi, prawda?

Rasmus Jensen (NOVYHOTEL FALUBAZ Zielona Góra): Naprawdę nie wiem, co powiedzieć po takim meczu! Bardzo nerwowe zawody pod każdym względem. W moich pierwszych trzech biegach ciągle coś się działo. Szczerze powiedziawszy, liczyłem na nieco spokojniejszy debiut w PGE Ekstralidze, niż ten rollercoaster.

Jesteście rozczarowani wynikiem, bo byliście blisko sprawienia niespodzianki czy zadowoleni, że postawiliście się mocnemu rywalowi?

Powiedzmy, że zadowoleni. Nasz występ był przyzwoity. Przegraliśmy raptem sześcioma punktami. Biorąc pod uwagę klasę rywala, nazwałbym to naprawdę solidnym wynikiem.

Mocno zostałeś poturbowany w swoim pierwszym występie w PGE Ekstralidze. Jak noga i kciuk?

Oj tak, nie było przelewek. Dobrze, że ten tydzień pozwala mi nieco ochłonąć, bo naprawdę mi się to przyda.

Fot. Marcin Karczewski

Jeździłeś tu w ubiegłym roku podczas Drużynowego Pucharu Świata, gdzie poszło ci naprawdę nieźle. Jak porównasz przygotowanie wrocławskiej nawierzchni podczas obu zawodów?

W ubiegłym roku było tu zdecydowanie bardziej ślisko. I chociaż wówczas pojechałem bardzo dobre zawody, to tym razem tor był zdecydowanie lepszy. Dobra robota gospodarzy.

Czułeś stres związany ze swoim debiutem w najlepszej lidze świata? Czy raczej nutkę podekscytowania?

Nie. Chyba dałem się już poznać jako wyluzowana osoba i tym razem nie było inaczej – bardzo cieszyłem się na sprawdzenie się w PGE Ekstralidze. Chociaż przyznam, że tak jak przed tym meczem, jeszcze się nie czułem. Chciałem przede wszystkim udowodnić, że potrafię jeździć na tym poziomie rozgrywkowym. Z zewnątrz takiej presji nie czułem, raczej narzucałem ją sam na siebie. Ale to pierwsze koty za płoty – w następnym występie będzie jeszcze większy luz.

Czy 9 punktów w 5 biegach, które udało ci się wywalczyć, to zadowalający dla ciebie rezultat czy jednak jest pewien niedosyt?

Gdybyś zapytał mnie o to przed meczem, pewnie odpowiedziałbym, że to fajny wynik. Ale po meczu już nie jestem taki pewien. Na pewno na plus niezłe ściganie z Danielem Bewley’em na tym torze, daliśmy kibicom trochę rozrywki. Szkoda, że w ostatnim biegu straciłem na jego rzecz pozycję, 10+1 wyglądałoby jeszcze lepiej.

Na ostatnim okrążeniu chyba drobny błąd sprawił, że Daniel Bewley cię wyprzedził?

Dałem z siebie wszystko w tym biegu i chyba po prostu było to za mało. Jeśli zdarzył się jakiś błąd, to drobny, który nie miał jednak wpływu na rezultat tego biegu. Ludzka rzecz.

Fot. Marcin Karczewski

Zaskoczyła cię postawa żużlowców gospodarzy? Byli dużymi faworytami przed tym spotkaniem.

Nie patrzyłbym na to w ten sposób. To jednak pierwszy mecz, wielu z nas dopiero wjeżdża się w sezon, we własny tor. Początki zawsze mają to do siebie, że potrafią przynieść zaskakujące wyniki. Z naszej perspektywy mogę powiedzieć, że osiągnęliśmy dobry wynik – gdybym nie stracił pozycji w ostatnim biegu, byłyby tylko 4 punkty różnicy.

Było w tym sporo emocji, również związanych z wykluczeniami żużlowców. Jaka jest twoja perspektywa?

Było naprawdę sporo powtórek biegów, wiele wykluczeń i nie mnie oceniać decyzje sędziego. Dla niego również nie były to łatwe zawody. Niemniej, wydaje mi się, że finalnie suma decyzji sędziego wyszła na zero i nikt nie powinien mieć zastrzeżeń do postawy arbitra.

Przed wami ważny mecz z ZOOLESZCZ GKM Grudziądz. Będziecie pewnie naładowani pozytywną energią po starciu z BETARD SPARTĄ Wrocław?

Oczywiście, ale nie lekceważymy gości. Mają trzech doświadczonych już żużlowców z Australii, a Max Fricke i Jason Doyle dobrze znają przecież zielonogórskie kąty. Poza tym – to piekielnie szybcy żużlowcy, na których zawsze trzeba uważać. To będzie dobre widowisko.

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL