Robert Sawina optymistą przed rewanżem w Lublinie: Wierzę w swoich zawodników

03.09.2022 15:06
Robert Sawina optymistą przed rewanżem w Lublinie: Wierzę w swoich zawodników

Fot. Przemysław Gąbka

W niedzielę FOR NATURE SOLUTIONS APATOR Toruń bronić będzie dziesięciopunktowej przewagi nad MOTOREM Lublin. Robert Sawina głęboko wierzy w awans swojego zespołu do finału PGE Ekstraligi.

Jakub Keller (speedwayekstraliga.pl): Jest pan zadowolony z dziesięciopunktowej przewagi przed rewanżem na trudnym terenie w Lublinie?

Robert Sawina (trener FOR NATURE SOLUTIONS APATORA): Nie do końca, bo wiem, że drzemały w nas jeszcze spore możliwości. Owszem wypracowaliśmy sobie zaliczkę, ale żeby ją obronić, będziemy musieli sporo napocić się w meczu rewanżowym.

Strasznie kapryśny jest pański zespół. Jeśli dobrze jedzie Patryk Dudek, to słabsze występy notuje Jack Holder, a później odwrotnie. Ciężko zgrać to wszystko w całość?

To jest sport. Nie można sobie z góry czegoś założyć. Wierzę w swoich zawodników i wiem, że każdy z nich w odpowiednim momencie jest w stanie wykrzesać z siebie sto procent możliwości. Oby było tak w niedzielę.

Korzystacie przez cały sezon z zastępstwa zawodnika. Podobnie jak lublinianie. Do tego nie wiadomo co z nogą Mikkela Michelsena. Szykują się w niedzielę szachy w Lublinie?

Przebieg meczu sam wykreuje scenariusz. Będziemy reagować na bieżąco. Chcemy od początku kontrolować wynik.

Arcyważne punkty przywiózł Mateusz Affelt. Warto zaznaczyć, że pierwsze w karierze. Spodziewał się pan, że zapunktuje dopiero w półfinale?

Mateusz bardzo prawidłowo się rozwija. Idzie do przodu, krok po kroku. To był odpowiedni moment, aby z przytupem wszedł w sezon. I tak się stało.

Jak w ogóle ocenia pan jego jazdę?

Wszystko idzie w dobrą stronę. Bardzo się cieszę, że zrobił punkty na trasie, a nie wygrywając start.

Mateusz Affelt miał możliwość zapoznania się z nawierzchnią podczas próby toru. Podobnie jak Jack Holder. Chciałbym skupić się jednak na Robercie Lambercie. Zazwyczaj początki ma mizerne. I dopiero po swoim drugim starcie prawidłowo odczytuje tor. Nie kusiło więc pana, żeby to właśnie jego wysłać na próbę?

O tym, kto jedzie na próbę, decyduje kilka czynników. Chcieliśmy, żeby Mateusz wszedł odpowiednio w rytm meczowy, a Jack Holder nie trenował z nami w czwartek, bo startował w Anglii. Dlatego pojechał na próbę. Wszystko jest przemyślane. Nie podejmujemy pochopnych decyzji.

Pan też ostatnio trochę pojeździł na motocyklu. Wróciły wspomnienia z dawnych lat?

Chcę być na czasie. Pewne rzeczy mnie w żużlu intrygują, dlatego chętnie sprawdzam, co trzeba, ale nie ukrywam. Dało mi to sporo radości.

Czyli przygotował pan tor pod siebie?

Oczywiście (śmiech). A tak na poważnie, to chciałem też pokazać adeptom, że trener nie tylko dużo mówi, ale też pewne rzeczy potrafi zrobić.

Jako zawodnik w przeszłości jeździł pan w finałach najwyższej klasy rozgrywkowej. Sporo zmieniło się od tamtego czasu?

Teraz bardziej czuje się presję. Osobiście staram się tonować emocje, bo wiem ile zawodnicy wkładają w ten sport zaangażowania. Wiemy, jakie to niesie ryzyko. Mam tu na myśli choćby Adriana Miedzińskiego, z którym wszyscy się teraz łączymy.

Sporo ciepłych słów poleciało z trybun w pana kierunku. Zrobiło się cieplej na sercu?

To zawodnicy są głównymi aktorami tego widowiska i to im należą się ciepłe słowa. Ja staram się im tylko pomagać. Podobnie jak reszta osób pracujących w klubie. Cieszę się, że kibice dostrzegają naszą ciężką pracę.

 

Jakub Keller

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL