Pierwsze zawody żużlowe obejrzane na żywo kibice wspominają przez długi czas. Jednak nie wszyscy mają okazję pamiętać swoją pierwszą wizytę na stadionie. O swoich początkach i pierwszych świadomych wspomnieniach opowiedział Kibicowski Ambasador PGE Ekstraligi, Bartosz Michalak.
Debiutanckiej wizyty na stadionie żużlowym podczas spotkania ligowego nie pamiętam. Z opowieści rodziny wiem, że w wieku czterech lat pojawiłem się po raz pierwszy na Stadionie Olimpijskim we Wrocławiu. Na żużel zabrał mnie dziadek z ciocią, którzy byli stałymi bywalcami na meczach Sparty Wrocław, również tych wyjazdowych. Z racji, że mi się spodobało, zacząłem uczęszczać razem z nimi. Później ta pasja tylko się rozwijała. Zbierałem figurki żużlowców, którymi rozgrywałem zawody żużlowe w domu na okrągło. Mimo, że jeszcze wtedy byłem dzieckiem i nie potrafiłem dobrze czytać ani pisać, próbowałem wypełniać pierwsze programy.
Pierwszy mecz, który jestem w stanie sobie przypomnieć to mecz z sezonu 2013. Do Wrocławia na mecz z BETARD Spartą przyjechała PGE Marma Rzeszów. Mimo, że spotkanie odbywało się w ramach 12. rundy (w sezonie 2013 runda zasadnicza liczyła 18 rund), to obie drużyny oraz ich kibice wiedzieli, że to spotkanie najprawdopodobniej może zadecydować o tym, która z ekip pozostanie na najwyższym szczeblu rozgrywkowym. W składzie wrocławian znaleźli się oczywiście śp. Tomasz Jędrzejak oraz zmierzający w ówczesnym sezonie po tytuł mistrza świata – Tai Woffinden. Po stronie PGE Marmy, największe zagrożenie mieli stanowić Nicki Pedersen i Grzegorz Walasek.
Pierwsza część spotkania była niezwykle wyrównana o czym świadczył wynik po ośmiu biegach 24:23. Wynik był nierówny, ponieważ w biegu juniorskim wykluczony został Marco Gaschka, natomiast defekt zanotował Patryk Malitowski. W drugiej części meczu gospodarzom udało się powiększyć prowadzenie. Kluczowe były gonitwy 11. i 13., w których wrocławianie przywieźli podwójne zwycięstwa. Przed wyścigami nominowanymi na tablicy wyników mieliśmy 44:33. Gospodarze mogli cieszyć się ze zwycięstwa, ale do rozstrzygnięcia pozostał jeszcze punkt bonusowy. Pierwszy mecz w Rzeszowie zakończył się zwycięstwem PGE Marmy 48:42.
Wyścig 14. to podwójna rezerwa taktyczna w postaci Nickiego Pedersena oraz Grzegorza Walaska i wygrana rzeszowian w stosunku 5:1. Wrocławianom pozostało 7 punktów przewagi, więc do zdobycia punktu bonusowego potrzebowali remisu w 15. biegu. W finałowej gonitwie ze startu na podwójne prowadzenie wyszli goście, jednak bohaterem gospodarzy okazał się Australijczyk – Troy Batchelor, który na drugim łuku pierwszego okrążenia wjechał ostro pod Nickiego Pedersena zrzucając go na ostatnie miejsce. Kontakt w tej sytuacji był wyraźny. Gdyby Duńczyk się przewrócił, sędzia nie miałby wyboru i musiałby wykluczyć Batchelora. Wyścig 15 zakończył się remisem, a cały mecz wynikiem 48:41. Tym atakiem Australijczyk zapewnił punkt bonusowy BETARD Sparcie. Kilka tygodni później wiedzieliśmy, że zapewnił również utrzymanie w lidze, ponieważ wrocławianie zajęli 7 miejsce i wyprzedzili właśnie PGE Marmę Rzeszów o jeden punkt na koniec rundy zasadniczej.
Bartosz Michalak