Nowa, żużlowa rzeczywistość z wrocławskiej perspektywy

18.06.2020 15:06
Nowa, żużlowa rzeczywistość z wrocławskiej perspektywy

Fot. Wojciech Tarchalski

W ostatnim czasie wiele się zmieniło, również w świecie czarnego sportu. Kluby stanęły przed nowymi wyzwaniami, najpierw w związku z przedłużającym się oczekiwaniem na początek sezonu, później nowymi przepisami Regulaminu Sanitarnego. O kuchni przygotowań, postawie kibiców, pierwszym meczu i rundzie FIM SGP we Wrocławiu, opowiedział koordynator ds. komunikacji w BETARD Sparcie Wrocław – Adrian Skubis, w rozmowie z Alicją Labrenc.

Alicja Labrenc (speedwayekstraliga.pl): Żużel nareszcie wrócił, po ponad 200 dniach rozłąki, inauguracja musiała smakować jeszcze lepiej niż zwykle?

Adrian Skubis: Na pewno była ogromna tęsknota za zawodami. Zawodnicy długo czekali na ten dzień. Zaczęliśmy od wygranej w dobrym stylu, tym bardziej inauguracja była udana dla BETARD Sparty. Do pełni szczęścia brakowało kibiców na Stadionie Olimpijskim. Bez nich to nie to samo. Na szczęście niebawem i to się zmieni.

Co było największym wyzwaniem podczas przygotowywania się do piątkowego meczu, jeśli chodzi o nowe przepisy sanitarne?

Reżim sanitarny w jakim rozpoczął się ten sezon PGE Ekstraligi to nowe wyzwania dla wszystkich. Podeszliśmy do tego ze spokojem, przechodząc przez kolejne wymagania organizacyjne zapisane w Regulaminie Sanitarnym PZM. Stadion trzeba było podzielić na strefy z brakiem możliwości krzyżowania się ciągów komunikacyjnych, do każdej strefy miała dostęp ograniczona grupa osób poddana wcześniej testom na COVID-19. Pomiar temperatury, dezynfekcja rąk, maseczki ochronne, zachowanie dystansu społecznego, ograniczenie teamów do dwóch mechaników, a nawet specjalna procedura nalewania metanolu – oj, można by tak wymieniać jeszcze bardzo długo. Myślę, że dla samych zawodników brak dostępu do szatni czy pryszniców też był utrudnieniem. Jednak daliśmy radę.

Czy coś i tak zaskoczyło, nie dało się przewidzieć i dopiero podczas zawodów „dało o sobie znać” ?

Nie, raczej nie mieliśmy takich problemów. Przygotowany przez klub plan organizacyjny zadziałał. Zawodnicy też stanęli na wysokości zadania, bo stosowali się do wytycznych. Te ograniczenia dały się im we znaki. Przecież to sport i duże emocje, a tu nawet zwykły wywiad dla telewizji wygląda inaczej niż do tej pory – maseczki na twarzach reportera i zawodnika, pytania zadawane z odległości dwóch metrów. To na pewno nie były naturalne warunki pracy dla wszystkich. Ważne, że rozpoczęliśmy sezon żużlowy, bo to był cel nadrzędny.

Organizacja treningów według nowych zasad sanitarnych nieco ułatwiła przygotowania do meczu, czy to zupełnie inne warunki?

Reżim sanitarny podczas treningów to jedno. Ja jednak zwróciłbym uwagę na inny aspekt. Zawsze przygotowania do sezonu na torze odbywają się w kolejności: najpierw treningi a potem sparingi. I zdecydowanie tych sparingów musiało zawodnikom brakować. Taki przedsezonowy mecz kontrolny to szansa startu spod taśmy w pełniej, czteroosobowej obsadzie, a nie tylko z kolegami z drużyny. To także walka z rywalami i możliwość odjechania sparingów na innym torze, a nie tylko swoim domowym. Wszyscy jednak mieli równe szanse, bo ten problem nie dotyczył tylko BETARD Sparty, a wszystkich drużyn PGE Ekstraligi.

Czy podczas treningów a później zawodów można było odnieść wrażenie, że zawodnicy jeszcze bardziej „zgrali się” ze sobą, bo tak stęsknili się za drużyną, ściganiem, ale i powiewem normalności?

Powiew normalności – dobrze powiedziane. W czerwcu powinniśmy być już po kilku kolejkach… Jeśli chodzi o atmosferę w drużynie, to u nas ona jest po prostu bardzo dobra. Drużyna jest zgrana, a nowi zawodnicy – Dan Bewley czy bracia Curzytkowie – mieli sporo czasu, by wejść w ten zespół. Wspólnie trenowali w okresie jesienno-zimowym, byli na obozie na Malcie, a potem gdy nawet nie mogli się spotykać fizycznie, 2-3 razy w tygodniu organizowane były spotkania on-line poprzez jeden z komunikatorów internetowych. To był czas dobrze wykorzystany na przekazywanie im aktualnych informacji dotyczących rozgrywek, ale też na podtrzymanie dobrego nastawienia i formy psychicznej. Wszystkim taka forma spotkań bardzo odpowiadała.

Pojawiły się informacje, że zapełnienie 25% może być bardziej kosztowne dla klubu niż jazda przy pustych trybunach. Jakie dokładnie mogą być tego powody?

To zbyt świeży temat. Dopiero w ostatni piątek pojawiło się rozporządzenie w tej sprawie. Teraz musimy mieć chwilę, by się solidnie do niego przymierzyć bo to kolejna zmiana i kolejna nowość. Myślę jednak, że powrót kibiców na stadiony to jest bardzo dobra wiadomość.

Jednak w żużlu wsparcie kibiców jest bezcenne. Czy nie czuliście się więc trochę poszkodowani w związku z tym, że wasz mecz odbył się bez publiczności?

Tak jak mówiłem na początku, mecze bez kibiców to zupełnie coś innego. Tę „pustkę” czuliśmy my, czyli ludzie związani i pracujący w naszym klubie. Odczuli to z pewnością najbardziej zawodnicy. Do takiej sytuacji trzeba było się jednak dostosować i nie marudzić, nie było innego wyjścia.

Kibice dawali wyrazy wsparcia poprzez różne akcje, ale również proponowane przez klub aktywności. Czy cieszyły się popularnością? Jakie najbardziej zapadły w pamięć?

Przez te długi tygodnie oczekiwania na start rozgrywek chcieliśmy podtrzymać kontakt z naszymi kibicami Chcieliśmy, by czuli, że wszystkie działania są po to, byśmy rozpoczęli sezon, a oni mogli cieszyć się żużlem. Kibice codziennie dają nam sygnały, że tęsknią za spotkaniami na Stadionie Olimpijskim. Nasi fani nie raz nas pozytywnie zaskakiwali. My zaproponowaliśmy im kilka nowości wpisujących się w czasy, gdy wspólnie mówiliśmy #zostańwdomu. Stąd pomysł na domową edukację ze Spartą. Przeprowadziliśmy lekcje z wychowania fizycznego, historii, geografii, plastyki czy języków obcych. Oczywiście wszystko było związane ze speedway’em, podane w lekkiej i przystępnej formie. Przyznam jednak, że w ramach lekcji WF-u trening z Mariuszem Cieślińskim – naszym trenerem ds. ogólnorozwojowych – do najlżejszych nie należał. Cieszę się, że kibice chętnie przyłączali się do akcji wspierających medyków w czasie pandemii. O zbiórce charytatywnej dla pracownikom Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego przy ul. Koszarowej było głośno nie tylko we Wrocławiu i regionie. Wrocławskie kluby sportowe zagrały wspólnie w jednym celu, a nasi kibice mocno wsparli ten projekt.

Jak kibice podeszli do Waszych rozwiązań dotyczących anulowanych karnetów za sezon 2020?

Przygotowaliśmy dla nich cztery warianty. Każdą decyzję szanujemy, ale ogromnie cieszy nas to, że tylko kilka procent wybrało opcję zwrotu pieniędzy. Zdecydowana większość wybrała inne zaproponowane przez WTS rozwiązania: formę „cegiełki” dla klubu i dołączenia tym samym do grona” Najwierniejszych 2020″, wymianę karnetu na voucher do sklepu klubowego na wts.pl, czy przeniesienie karnetu na sezon 2021. To pokazało nam po raz kolejny jak wspaniałych i oddanych mamy kibiców, jak bardzo są oni związani z naszą drużyną.

Myślę, że tych, którzy nie wybrali opcji zwrotu pieniędzy skusić mogła też propozycja pierwszeństwa zakupu biletów na kolejne mecze, tym bardziej, że na razie pojemność stadionu będzie ograniczona.

Dla nas budujące jest to, że podejmowali oni takie decyzje w momencie gdy nie wiedzieliśmy czy i kiedy kibice będą mogli wrócić na stadion. To potwierdziło jak im zależy, by być blisko Sparty. Teraz wygląda na to, że duża część z tej możliwości skorzysta już na meczu 4 rundy, bo wtedy mamy zawody na Stadionie Olimpijskim.

Osobiście spodobał mi się pomysł z wirtualną prezentacją, jako ukłon w stronę kibiców. Kiedy pojawił się pomysł na realizację?

Wpadł na niego kolega z marketingu Michał Wojtas. On często ma takie niekonwencjonalne, ciekawe pomysły. Chcieliśmy, aby dzień meczowy był dla kibiców świętem, by poczuli namiastkę tego, z czym spotykają się na naszym stadionie. Myślę, że taką wisienką na torcie był głos naszego spikera Jacka Dreczki, który wirtualną prezentację poprowadził. W mojej ocenie to jeden z najlepszych, jak nie najlepszy spiker na zawodach żużlowych w Polsce. Lubią go kibice, a Jacek potrafi budować atmosferę i stopniować napięcie.

Również filmik #Hot16challenge2 był rewelacyjny. Skąd pomysł na scenariusz? Widać, że była to świetna zabawa dla Ciebie i synów, długo chyba nie musiałeś ich namawiać?

W dniu meczowym jestem na Stadionie Olimpijskim w pracy, a moi synowie są wtedy na trybunach i kibicują Betard Sparcie. Bardzo ich to pasjonuje. Mogę powiedzieć, że są Spartanami. Oni też stęsknili się za zawodami i atmosferą podczas meczów we Wrocławiu. Gdy klub dostał nominację do #Hot16challenge2, pomyślałem – zabawimy się z synami. Przyszedł weekend, w piątek napisałem tekst, w sobotę nagraliśmy wspólnie dźwięk, a na niedzielę zostaliśmy sobie ujęcia do clipu. Wszystko poszło bardzo sprawnie. Mamy taką rodzinna tradycję, że z wakacji czy wspólnych wyjazdów robimy sami filmy – tak na pamiątkę – na swój prywatny kanał YouTube. Chłopcy to też dusze artystyczne – uwielbiają śpiewać, biorą udział w konkursach. 12-letni Olgierd próbował swoich sił na gitarze, 10-letni Antek od 5 lat gra na perkusji, Mati ma zaledwie 6 lat i stara się być taki, jak jego starsi bracia. Zrobiliśmy to z czystą przyjemnością, mamy fantastyczną pamiątkę.

W sierpniu we Wrocławiu ma się odbyć FIM SGP czy dostaliście już jakieś informacje? Co w przypadku gdyby tylko połowa miejsc mogła zostać zapełniona, miałby być organizowany przez dwa dni itp. Próbowaliście już rozważać pewne opcje?

Organizując rundę Speedway Grand Prix we Wrocławiu zawsze myślimy o kibicach. To ten jeden, wyjątkowy dzień w roku, wielkie święto speedwaya na Stadionie Olimpijskim. Takie zawody bez kibiców mijają się z celem. Nie ukrywam, że dla nas organizatorów, z ekonomicznego punktu widzenia, impreza przy pustych trybunach czy z ograniczoną publicznością także nie ma sensu. Prawa licencyjne do organizacji FIM SGP to naprawdę solidny wydatek dla klubu. Jesteśmy w kontakcie z firmą BSI, wariantów jest przynajmniej kilka, ale za wcześnie by mówić o konkretach. Prawda jest też taka, że w związku z pandemią sytuacja jest bardzo dynamiczna i zmienia się dosłownie z dnia nadzień. Okazuje się, że kibice – przynajmniej w części – wracają na stadiony już w najbliższy weekend. Co będzie za chwilę, jakie będą kolejne decyzje? Tego nie wiem ale jestem optymistą.

Macie więcej czasu na przygotowanie się do otwarcia bram dla części kibiców, czy będzie to duże ułatwienie?

Tak ułożył się terminarz, ale jestem przekonany, że gdybyśmy mieli mecz u siebie w najbliższej kolejce też właściwie byśmy się przygotowali.

Podczas wprowadzania nowych zasad byliście natomiast pierwszym klubem, który musiał się z nimi zmierzyć. Czy kluby jakoś konsultują się między sobą, czy nie było takiej potrzeby?

Najlepszą żużlową ligę świata tworzą kluby i mamy ze sobą stały kontakt. Wymiana informacji w niektórych kwestiach to normalna sprawa, tym bardziej w tak niecodziennych czasach. Wszystkim nam powinno zależeć, by produkt pod nazwą PGE Ekstraliga był najwyższej jakości, byśmy spełnili oczekiwania kibiców, telewizji, partnerów i sponsorów. Nie ma więc problemu, by działy marketingów, komunikacji czy organizacji imprez poszczególnych klubów znalazły wspólną płaszczyznę do współpracy. Oczywiście są tematy, które procedujemy wewnętrznie tylko na poziomie naszego klubu, to naturalne.

Jak będziecie wspominać ten specyficzny czas przez pryzmat pierwszego meczu?

To było długie oczekiwanie na sportową ucztę, bo każdy mecz żużlowy we Wrocławiu tak traktuję.

 

Alicja Labrenc

 

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL