Miss Startu PGE Ekstraligi marzy o wybudowaniu swojego domu weselnego

Magdalena Orkiszewska zdobyła tytuł Miss Startu 2020. Pochodząca z Krasnystawu triumfatorka jest drugą z rzędu reprezentantką Motoru Lublin, która wygrała konkurs. O wrażeniach i odczuciach związanych ze zwycięstwem, wzrostem popularności, a także planach na najbliższe lata, w tym o budowie domu weselnego, w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.

Speedwayekstraliga.pl: Jakie to uczucie zostać Miss Startu PGE Ekstraligi?

Magdalena Orkiszewska: Jestem w wielkim szoku że zdobyłam prawie 50% wszystkich głosów. Jest to dla mnie ogromne wyróżnienie i jestem przeszczęśliwa, że mogę reprezentować mój ukochany klub – Motor Lublin. Korzystając z okazji, chciałabym podziękować wszystkim, którzy oddali na mnie głos i dopingowali mnie przez cały okres trwania konkursu. 

Na ile po wygranych w eliminacjach i półfinale była Pani pewna sukcesu w finale?

Tak naprawdę nie byłam pewna. Miałam mieszane uczucia co do finału, ponieważ głosy liczone były od początku więc wszystko mogło się zdarzyć. Mój chłopak i rodzina od eliminacji powtarzali mi, że wygraną mam w kieszeni, a ja, jak to ja, obstawiałam najgorsze.

Drugi raz z rzędu Miss Startu PGE Ekstraligi jest z Lublina. To znaczy, że kibice Motoru są nie do pokonania w plebiscytach?

Myślę, że tak. Mamy najwspanialszych kibiców w całej Polsce, którzy są bardzo zaangażowani dosłownie we wszystko, co dotyczy naszego zespołu. Chciałabym przypomnieć, że ostatnio klub prowadził akcje „#Jedziemydalej Łączy nas krew”, gdzie zebrano ponad 200 litrów krwi! Nasi kibice nie zawiedli. Naprawdę jestem dumna, że mamy takich kibiców – Lublin to żużel.

Obserwuje Panią blisko 17.000 osób na Instagramie. Czy konkurs spowodował wzrost zainteresowania Pani osobą?

Zdecydowanie tak. Mój profil na Instagramie dosłownie gotuje się od gratulacji zdobycia tytułu Miss Startu. 

Na jaką sesję ciągle Pani czeka, a jaka do tej pory wzbudziła u Pani największą radość z pracy?

Moim marzeniem, jak zapewne większości kobiet, jest sesja zdjęciowa do popularnego magazynu „Vogue”. Próbuje sięgnąć pamięcią sesji, która wzbudziła we mnie największą radość, to sesja w której użyczyłam twarzy popularnym sutaszystkom (rodzaj haftu ręcznego, do którego wykorzystuje się paski z wiskozy zwane sutaszami. Nazwa tej techniki pochodzi od francuskiego słowa soutache, oznaczającego szamerunek czyli rodzaj sznurkowych ozdób naszywanych na mundury wojskowe, dop. red), gdzie cała kwota ze sprzedaży była przekazana na akcję WOŚP.

Jakie jest Pani ulubione miejsce w Lublinie i dlaczego?

Moim ulubionym miejscem w Lublinie jest stare miasto. Uważam, że ma swój unikalny klimat. Na pewno warto wybrać się na przechadzkę bocznymi uliczkami i zobaczyć piękne kamienice. 

Dlaczego warto zobaczyć Krasnystaw, z którego Pani pochodzi?

Tak, jak można wywnioskować z poprzedniej wypowiedzi, lubię piękne, zabytkowe starówki. Ta z mojej rodzinnej miejscowości też się do nich zalicza. Chyba największą atrakcją turystyczną w Krasnymstawie jest zespół klasztorów jezuitów oraz Kościół św. Franciszka Ksawerego. Większość ludzi Krasnystaw może kojarzyć ze słynnymi serkami Krasnystaw oraz ze świętem piwa zwanym ,,Chmielaki”.

Kim będzie Pani za 10 lat – jakie ma Pani marzenia zawodowe i prywatne?

Nie wiem jak moje życie się ułoży, ale na ten moment chciałabym otworzyć własną firmę, która będzie zajmowała się budowaniem domów/mieszkań na sprzedaż oraz wybudowanie własnego domu weselnego. A jak to będzie? Porozmawiamy za 10 lat.