Drużyna BETARD Sparty Wrocław przegrała z MRGARDEN GKM-em Grudziądz 40:50 w meczu 4. kolejki PGE Ekstraligi. Siedem punktów do dorobku zespołu Dariusza Śledzia dorzucił Max Fricke. Australijczyk uważa, że 40 punktów zdobytych na wyjeździe daje dużą szansę na wygranie walki w dwumeczu.
– Mam nadzieję, że będzie to wystarczająca zdobycz do uzyskania punktu bonusowego. Kontuzja Macieja Janowskiego pokrzyżowała nam plany i sprawiła, że mecz był jeszcze cięższy. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, ten wynik to nie jest koniec świata – skomentował Fricke.
Żużlowiec BETARD Sparty zanotował groźny upadek podczas piętnastego wyścigu, kiedy został ostro zaatakowany przez Patryka Rolnickiego. Na szczęście wszystko zakończyło się na strachu i Fricke zakończył zawody bez kontuzji.
– Czuję się dobrze. Jestem trochę poobijany i potrzebuję dzień lub dwa, aby w pełni dojść do siebie i powinno być w porządku. Nie spodziewałem się takiego ataku Patryka. Taki jest jednak żużel, wypadki się zdarzają – powiedział po meczu Australijczyk dla speedwayekstraliga.pl.
Fricke pojechał najlepszy mecz w karierze w Grudziądzu. Podczas dwóch wcześniejszych wizyt zanotował na tym torze tylko 2 punkty i bonus w siedmiu startach. Australijczyk przyznaje, że potrzeba czasu, aby skutecznie ścigać się na grudziądzkim owalu.
– To trudny tor do jazdy, potrzeba tutaj wielu przejechanych okrążeń, aby komfortowo na nim jeździć. Wszyscy zawodnicy MRGARDEN GKM-u świetnie czują się na tym torze, wiec zawsze trudno się tutaj z nimi rywalizuje – zakończył były mistrz Świata juniorów.
Rafał Gurgurewicz