Martin Vaculik na zwycięstwo w cyklu FIM Speedway Grand Prix czekał od sierpnia 2018 roku. Słowak zwyciężył w Pradze, na dobrze znanym sobie torze.
Czesi i Słowacy to w żużlu niemal jedna rodzina. W wielu zawodach biorą udział przedstawiciele obu państw. Martin Vaculik od lat miał więc okazję do startów m.in. w Pradze, na której w odniósł swoje czwarte w karierze zwycięstwo w cyklu FIM SGP. Stolica Czech to dobrze znane Słowakowi miejsce.
Pochodzący z Żarnovicy żużlowiec od wielu lat regularnie odwiedza praską Marketę i świetnie zna tor. Także przed rokiem stanął tam na podium podczas FIM SGP. – Praga to dla mnie wyjątkowa runda i wyjątkowe miejsce. Bardzo zależało mi na odniesieniu zwycięstwa właśnie tutaj – mówił Martin Vaculik po zawodach podczas konferencji prasowej.
Dla słowackich kibiców wyjazd do Pragi nie jest daleką podróżą i to właśnie podczas tej rundy na stadionie pojawia się często najwięcej kibiców Vaculika. – Bardzo dziękuję kibicom na stadionie, bo jazda w takim otoczeniu to naprawdę świetna sprawa. Świetnie było wystąpić przed tyloma ludźmi, także ze Słowacji – podkreślił 32-latek.
Na początku sezonu Martin Vaculik zmagał się z dużymi problemami sprzętowymi i sam podkreślał, że nie mógł znaleźć prędkości w swoich motocyklach. W ostatnim czasie zanotował jednak zwyżkę formy. – Nie mogę zdradzać wszystkiego, ale naprawdę jestem zadowolony z tego, w jakim miejscu udało się znaleźć mi i całemu zespołowi – zaznaczył żużlowiec.
Joachim Piwek