Kościecha: Nie sprzedałem Torunia (wywiad)

16.06.2019 22:15
Kościecha: Nie sprzedałem Torunia (wywiad)

Fot. Marcin Szarejko

– To był dla mnie wyjątkowy mecz – mówił o spotkaniu z GET WELL Toruń Robert Kościecha. Szkoleniowiec juniorów MRGARDEN GKM w rozmowie ze speedwayektraliga pl mówił także o postępach w szkoleniu młodzieżowców, niesportowym zachowaniu Jacka Holdera oraz o kulisach odejścia z toruńskiego klubu.

Jakub Keller (speedwayekstraliga.pl): MRGARDEN GKM Grudziądz odniósł właśnie najwyższe jak dotąd zwycięstwo z drużyną z Torunia. Widać radość w waszym obozie. Liczycie na więcej niż tylko na dwa punkty w starciu z toruńskim zespołem?

Robert Kościecha: Oczywiście. I nie myślimy tu tylko o punkcie bonusowym. Do każdego meczu podchodzimy z wiarą w zwycięstwo. Nie inaczej będzie też przed meczem na MotoArenie.

Dla pana był to chyba specjalny mecz?

Owszem. Dlatego ciesze się podwójnie, że udało się wygrać. Nasz zespół spisał się bardzo dobrze. Jestem też bardzo zadowolony z postawy juniorów.

Do juniorów jeszcze wrócimy, ale chciałem zapytać o pana relację z kibicami z Torunia. Różne słowa padały z sektora gości w pana kierunku…

Już nie chce mi się kolejny raz tego tłumaczyć. Każdy mówi, że odszedłem, że zdradziłem Toruń. To błąd. Tak nie było.

To jak było?

Nie zdradziłem Torunia. Po prostu nie przedłużono mi umowy. Nie chcieli ze mną dalej współpracować. Po czterech czy pięciu miesiącach odezwał się MRGARDEN GKM Grudziądz i tu dostałem pracę. Nie jest tak, że sprzedałem Toruń, bo i tak się mówi. Mieszkam tam i kocham to miasto. Po prostu pracuje w innym ośrodku. Będę zawsze oddawał serce Toruniowi, ale też całe swoje serce oddaje pracy, a moją pracą jest obecnie szkolenie młodzieży w Grudziądzu – zaznaczył Kościecha w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl.

Kontynuujmy wątek grudziądzko-toruński. Zwłaszcza, jeśli chodzi o juniorów. W Marcinie Turowskim, byłym zawodniku GET WELL znalazł pan potencjał, który teraz owocuje. GET WELL postawił tym razem na Filipa Nizgorskiego. Widzi pan w nim przyszłość?

Tak, ale to jest młody chłopak. Ma dopiero 17 lat. Trzeba mu dać czas. Tym bardziej, że w zeszłym roku miał ciężki sezon. Teraz powoli wraca i oby osiągał coraz lepsze wyniki. Życzę mu tego z całego serca.

Czy pana zdaniem dobrze zrobili toruńscy działacze, że odsunęli od składu Maksymiliana Bogdanowicza i dali szansę Filipowi Nizgorskiemu?

Moim zdaniem to bardzo dobra decyzja, Maksymilian mówiąc wprost nie spisywał się dobrze od początku sezonu. Szansę należało więc dać młodszemu zawodnikowi. To odbije się w przyszłości. Prędzej czy później.

To teraz przejdźmy do pańskich podopiecznych. Przywieźli oni łącznie siedem punktów i dwa bonusy. Jest pan zapewne z nich zadowolony?

Tak, ale mogło być jeszcze lepiej. Przewrócił się Marcin Turowski, a Kamil Wieczorek nie dojechał na punktowanej pozycji, a prowadził. To są proste błędy, nad którymi cały czas pracujemy.

Jednak tę pracę już widać. Kiedy rozmawialiśmy po meczu z BETARD Spartą Wrocław, powiedział mi pan, że Marcin Turowski jest szybki, ale czasem sam nie wie co robić prędkością. Odnoszę wrażenie, że chyba jest już lepiej?

Tak, jest lepiej. To wyszło na plus, ale pracujemy jednak dalej.

A co się stało w biegu ósmym, gdzie wiózł za plecami braci Holder?

Popełnił po prostu błąd techniczny. Wie już o co chodzi. Przekazałem mu to niemal od razu. Mam nadzieję, że więcej takich błędów popełniać nie będzie.

Może cieszyć też postawa Kamila Wieczorka. Przez moment wiózł za plecami Chrisa Holdera i Nielsa Kristiana Iversena…

Właśnie tych biegów najbardziej żałuję. On chyba na biegi z seniorami za bardzo spina. I to jest największy problem.

U seniorów chyba też wszyscy zrobili swoje? Nie ma ani jednego zera…

Tak, zgadza się. To bardzo cieszy. Robimy wraz trenerem Kempińskim bardzo dobrą robotę. Juniorzy się rozjeżdżają. Seniorzy też wiedza o co jadą, więc nic tylko się cieszyć.

Zapytam jeszcze o pańskie pretensje do Jacka Holdera po 13 biegu. O co chodziło?

O bonus dla Kennetha Bjerre. Mówiłem już o tym kiedyś w magazynie PGE Ekstraligi. Przez to, że Jack nie dojechał do mety, Kenneth stracił nie tylko pieniądze, ale także punkty do średniej.

Czyli walczył pan o dobro swoich zawodników…

Tak. Jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nie dojeżdża, bo ma defekt. Jeżeli natomiast zawodnik zakręca tuż przed metą, to jest to po prostu niesportowe zachowanie. Sport polega też na tym, żeby przegrywać fair i być fair wobec kolegów. Nawet z przeciwnej drużyny.

Co panu odpowiedział Jack?

Że ma to gdzieś.

Jakub Keller (speedwayekstraliga.pl)

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL