Żużlowiec FOGO Unii Leszno Janusz Kołodziej zajął pierwsze miejsce w turnieju Speedway Grand Prix Challenge w niemieckim Landshut. Dzięki temu zwycięstwu Polak zagwarantował sobie stałe miejsce w przyszłorocznym cyklu o tytuł Indywidualnego Mistrza Świata.
Zawody nie należały do najłatwiejszych, ponieważ oprócz wyrównanej stawki uczestników, kłopoty sprawiała również nawierzchnia. – Ten tor dzisiaj do walki był mega ciężki i trudny. Ja ostatnio podkreślałem, że miałem problemy ze sprzęgłami i nie mogłem się skupić na startach. Te problemy rozwiązałem, więc dzisiaj mogłem spokojnie te starty wygrywać. Dodatkowo nigdy mi tutaj nie szło. Okazało się, że pierwsza, druga i trzeci seria poszły w porządku, więc wiedziałem, że muszę trzymać poziom – powiedział po zawodach Janusz Kołodziej.
Ostatecznie o zwycięstwie tarnowianina zadecydował bieg 20., w którym spotkał się pod taśmą z Nielsem Kristianem Iversenem. Po czterech seriach startów to właśnie Duńczyk miał na koncie najwięcej oczek. – Najbardziej stresowałem się, że zostanę wykluczony. To koniec zawodów i wszystko może się przez jeden bieg popsuć. Wiedziałem, że nawet jeśli ten start mi nie wyjdzie, to powalczę na trasie i gdybym nic nie zdziałał to mógłbym mieć pretensje tylko do siebie. Udało się dojechać na drugim miejscu i wygrać cały turniej – wyznał w rozmowie ze speedwayekstraliga.pl zawodnik biało-niebieskich.
Po dekoracji Kołodziej nie krył zadowolenia ze swojego sukcesu. – To jest taki dzień, w którym marzenia się spełniają. Kiedyś wspominałem, że chciałbym wrócić do Grand Prix. Wiadomo, że to nie jest takie łatwe i niektóre osoby pewnie myślały, że rzucam tylko słowa na wiatr. Dzisiaj się udało – zakończył 34-latek.
Łukasz Woziński