BETARD Sparta Wrocław pokonała MRGARDEN GKM Grudziądz 51:38. To kolejny świetny występ Maksyma Drabika, który do ostatnich sukcesów m.in. w DMŚJ, FIM SoN, może dopisać 16 punktów i tytuł Rajdera Meczu. W rozmowie dla speedwayekstraliga.pl wrocławski junior podsumował to spotkanie.
Alicja Labrenc: Wspaniały mecz z MRGARDEN GKM Grudziądz w twoim wykonaniu – 16 pkt oraz tytuł Rajdera Meczu. Cieszy takie wyróżnienie od kibiców?
Maksym Drabik: Nawet się nie spodziewałem, jest to bardzo miłe i świetnie ze strony kibiców, że mnie wybrali. Kawał ciężkiej pracy wykonaliśmy podczas meczu, więc to jest takie małe trofeum dla mnie po zawodach i kolejny pretekst do uśmiechu. Nadal jednak ciężko pracuję zarówno nad sobą, jak i z teamem nad sprzętem, żeby wszystko układało się idealnie. Oczywiście nie zawsze się to udaje, chociaż mocno się o to staramy. Pozostaje mi tylko podziękować kibicom za ten zaszczyt.
Biegi w twoim wykonaniu były bardzo udane, który osobiście wybrałbyś na swój „ulubiony”?
Podczas tego spotkania wszystko było tak pogmatwane i skomplikowane, bo skumulowało mi się dużo biegów, że tak naprawdę nie nadążałem za nimi i skupiałem się bardziej na kolejnych biegach, a nie wracałem wspomnieniami do poprzednich. Tak naprawdę nie weryfikowałem każdego swojego kroku i linii na torze. Myślę, że na spokojnie obejrzę sobie jednak powtórki i będę zastanawiał się, który rzeczywiście był atrakcyjny.
Z perspektywy drużyny mecz nie należał jednak do najłatwiejszych….
Goście postawili ciężkie warunki, więc nie było łatwo, ale staraliśmy się i walczyliśmy o każdy punkt, więc to fakt bardzo ciężkie zawody w specyficznych warunkach. Zaskoczył nas ten deszcz, zarówno prognozy, jak i sama pogoda nie były optymistyczne i idealne, więc łatwo nie było, ale najważniejsze, że zgarniamy 3 punkty. To jest bardzo zadowalające.
Jak oceniłbyś w takim razie tor, który na pewno zmienił się pod wpływem opadów?
Zarówno prognoza jak i całokształt pogody mocno nas zaskoczył, bo ten deszcz pojawił się tak naprawdę niespodziewanie i było to negatywne zaskoczenie. Kiedy już wiedzieliśmy, w którą stronę podążać z ustawieniami, w jednej chwili na torze zrobiło się bardzo dużo błota i musieliśmy zastanowić się, jak najlepiej ustawić motocykle, aby odnaleźć się w nowych warunkach. Tak jak wspominałem, tor bardzo specyficzny, bardzo różny dla nas i zaskakujący. Przez to tak naprawdę zawody od połowy zaczęły się od nowa i sami musieliśmy dostroić nasze motocykle do warunków panujących na torze. Tym bardziej cieszymy się, że udało się nam z tego wybrnąć, i to w pełni, bo zarówno poukładaliśmy całokształt jazdy, jak i zgarnęliśmy pełną pulę.
Alicja Labrenc