O żużlu, ale nie tylko. O życiu prywatnym, ale bez przekraczania sfery osobistej. Forma? Zawsze ta sama – 10 pytań i 10 odpowiedzi. Dziś Daniel Kaczmarek z Get Well Toruń, z którym rozmawiała Julia Lewandowska.
– Od zawsze chciałeś zostać żużlowcem, czy miałeś jakieś inne plany?
– Zawsze chciałem być żużlowcem.
– Jak zaczęła się twoja przygoda z czarnym sportem?
– Początkowo jeździłem na motocrossie, jednak w wieku 11 lat spróbowałem speedwaya i spodobał mi się bardziej. Postanowiłem zmienić dyscyplinę.
– Masz jakieś zainteresowania poza żużlem?
– Żużel jest moją największą pasją, nie byłbym szczęśliwy, gdybym nie jeździł. Lubię potrenować też na motocrossie czy Pit Bike’ach.
– Kto jest twoim sportowym wzorem do naśladowania?
– Moim idolem jest Damian Baliński.
– Nie samym żużlem człowiek żyje… Co lubisz robić w wolnym czasie?
– Lubię grać na PlayStation, w wolnym czasie spotykam się ze znajomymi oraz chodzę do kina. Często wybieram się z Igorem Kopciem-Sobczyńskim pojeździć na skuterach wodnych.
– Masz jakieś wymarzone miejsce, które chciałbyś odwiedzić?
– Tak, chciałbym zwiedzić całe Stany Zjednoczone.
– Jaki jest twój ulubiony film?
– Listy do M!
– Czego słuchasz? Masz jakąś ulubioną piosenkę?
– Głównie hip-hopu. Preferuję jednak starsze piosenki. Słucham artystów takich jak Peja czy Paktofonika.
– Każdy mężczyzna lubi piłkę nożną, zgadzasz się z tym? Kibicujesz jakiejś drużynie piłkarskiej?
– Lubię piłkę nożną, ale nie jestem wielkim fanem. Moimi ulubionymi drużynami są FC Barcelona oraz Legia Warszawa. Kibicuję reprezentacji Polski, śledzę co się dzieje u naszych piłkarzy.
– Na koniec wrócimy znów do żużla, co najbardziej lubisz w czarnym sporcie?
– Najbardziej podoba mi się zdrowa rywalizacja. Ściganie sprawia mi ogromną radość i przyjemność. Nawet, gdy przegrywam po walce, jest to świetne uczucie, kiedy jedzie się fair-play.
Julia Lewandowska
Fot. Łukasz Trzeszczkowski