Sayfutdinov: “PGE Ekstraliga najsilniejsza na świecie”

10.07.2015 10:51
Sayfutdinov: “PGE Ekstraliga najsilniejsza na świecie”

Rozmowa z Emilem Sayfutdinovem – zawodnikiem FOGO Unii Leszno, a w niej m.in. o wspólnej jeździe z Nickim Pedersenem, reprezentacji Rosji, perfekcyjnym sprzęcie i wielkich oczekiwaniach związanych z leszczyńską drużyną.

– Ostatnie sezony są dla ciebie pechowe. Kontuzja goni kontuzję. Co się dzieje?

– To już taki sport. Nie mamy na to wpływu. Można uważać, ale to nic nie da. Można jeździć z tyłu, ale wtedy niczego się nie osiągnie.

– Można też wygrywać starty i być z przodu…

– Tak by chciał każdy, ale to niemożliwe. Dzisiaj każdy ma dostęp do sprzętu z najwyższej półki. Do tego motocykle są coraz szybsze.

– Czy żużel się już zatrzymał, czy można jeszcze coś wykrzesać z tych silników?

– To może niektórych dziwić, ale jeździ się coraz szybciej, i szybciej i osiąga się większą prędkość.

– Czyli do granicy jeszcze nie doszliśmy?

– Myślę, że nie, ale to ciekawe zagadnienie. Dzisiaj jak nigdy wiele zależy od motocykla, ale z drugiej strony jak nigdy, każdy ma dostęp do najlepszych części i tunerów. Porównajcie to co dzisiaj dzieje się na pierwszych łukach, z tym co miało miejsce kilka lat temu. Przepychanki są nieporównywalne. Łokcie idą na porządku dziennym, bo każdy ma świadomość ile znaczy pierwszy moment wyścigu.

– Czy odczuwasz strach jak jedziesz?

– Nie, jak coś takiego mi się przydarzy, to na drugi dzień zakończę karierę.

– Są zawodnicy, z którymi nie lubisz jeździć?

– Nie ma takich. Nawet Nickiego się nie boję (śmiech). Myślę, że każdy z nas chce jeździć fair. I Nicki na swój sposób też tak chce, ale nie zawsze mu wychodzi. A faule zawsze w żużlu były i będą. Czasami nie daje się zapanować nad emocjami. Czasami człowiek bardziej chce, a nie ma świadomości, że nie ma szans.

– Lubisz z Nickim jeździć w parze?

– Dlaczego nie! Dla mnie nie ma znaczenia z kim jeżdżę. Na pewno Nicki jest takim zawodnikiem, który nie oczekuje pomocy. W lidze chodzi jednak o to, aby drużyna wygrała mecz. Wiem, że jak w XV wyścigu musielibyśmy wygrać podwójnie, to Nicki stanąłby na głowie, aby tak było.

– Co jest z tym waszym żużlem w Rosji? Zgłaszacie się do Pucharu Świata, potem to bojkotujecie?

– Trudno mi się wypowiadać za kolegów. Ja wróciłem do reprezentacji po dłuższym czasie. Wywalczyliśmy awans do półfinału. Na dodatek okupiłem to upadkiem w Landshut. Potem nie pojechałem, bo byłem autentycznie kontuzjowany. Dostałem rykoszetem za wszystkich. Zawieszono mnie, ale szybko odwieszono, bo sprawa się wyjaśniła.

– Żużel w Rosji umiera?

– Nie jest za ciekawie. Wierzę jednak, że jest wiele osób, które na to nie pozwolą.

– Trzy drużyny w lidze, tak tragicznie jeszcze nie było.

– To jest problem. Najsmutniejsze jest to, że u nas wciąż są kibice, którzy kochają ten sport, a nie mają możliwości go oglądać.

– Może potrzebujecie sukcesu. Na przykład mistrza świata Emila Sayfutdinova. To jednak niemożliwe, bo ciebie nie ma w Grand Prix.

– To mój przemyślany wybór.

– Wrócisz kiedyś?

– Jak pozyskam sponsorów, to tak. Na razie to nierealne. W Rosji trudno o sponsorów, w Polsce też, bo nie jestem Polakiem, choć mam polski paszport. Nie chcę pożyczać pieniędzy, żeby jeździć w Grand Prix. Przechodziłem już to i drugi raz mnie to nie interesuje.

– Ale to nie jest chyba tak, że w ogóle nie masz sponsorów?

– Tym, którzy są ze mną, bardziej zależy na startach w PGE Ekstralidze.

– Nie jest ci żal, gdy oglądasz Grand Prix, a ciebie tam nie ma?

– To nie ma znaczenia. Byłem tam, wiem jak to smakuje. Jak będę miał możliwości, to wrócę.

– Grand Prix na Łużnikach w Moskwie, może to by pociągnęło żużel w Rosji?

– W stolicy niewielu wie co to za sport. Skupiłbym się bardziej na ratowaniu tego co jest. Na pewno tytuł mistrza świata mógłby nam pomóc. Ale o tym już mówiliśmy.

– W ostatnich latach często zmieniasz kluby. Rok byłeś w Częstochowie, potem rok w Toruniu i teraz Unia Leszno. Z czego to wynika?

– Wcześniej kilka sezonów spędziłem w Bydgoszczy, ale wiadomo jak się tam skończyło. Trochę miałem pecha. Wiadomo jak rozwinęła się sytuacja w Częstochowie. W Toruniu wszystko było w porządku, ale wylądowałem w Lesznie.

– A jak się czujesz w Lesznie? To dobry ruch, że odszedłeś z Torunia?

– Leszno mocno mnie naciskało. Chyba bardziej im zależało na mnie niż torunianom. Na razie nie żałuję tego. Atmosfera jest bardzo dobra. Chciałbym zostać tu na dłużej. Liczę, że wspólnie osiągniemy sukces. Wiadomo co mam na myśli.

– Czyli złoto w PGE Ekstralidze?

– Dokładnie tak.

– Jesteście uznawani za dream team. Odczuwasz to?

– Tak. Jeździć w tak mocnej drużynie to wcale nie jest taka prosta sprawa. Wszyscy oczekują od nas zwycięstw, ale rywale jeżdżą z nami z podwójną motywacją.

– Jesteście uznawani za najsilniejszy zespół świata, który musi wygrać najsilniejszą ligę…

– Nie zapeszajmy. O wszystkim zadecydują play-offy. Jeden słabszy dzień i wszystko może pęknąć jak bańka mydlana. Najważniejsze, abyśmy w decydujących meczach mogli jeździć w pełnym składzie. Wtedy o wynik będę spokojny.

– Co sądzisz o przygotowaniach torów w Polsce?

– Nie ma to dla mnie większego znaczenia. Gdzie mam jechać, to pojadę. Myślę, że pod względem torów, to nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Najważniejsze, żeby trochę było pod kołem i można było wyprzedzać. Start to nie wszystko i nie zawsze musi się udać.

– Podobno jesteś sprzętowym perfekcjonistą?

– Staram się. Dlatego nie godzę się na półśrodki. Nie toleruję na przykład wkładania do silnika starych części. Wszystko musi być przygotowane na 100 procent. Może także z tego powodu, nie kręciło mnie Grand Prix. Gdy miałem świadomość, że nie da się jeździć na moich warunkach, bo po prostu nie było na to środków, to zrezygnowałem.

– PGE Ekstraliga to najmocniejsza liga świata?

– Bez dwóch zdań. Najlepiej świadczy o tym fakt, że nikogo już nie dziwi, że ja czy zawodnicy z Grand Prix zdobywają czasami po kilka punktów. Po prostu tu już nie da wygrywać się na zawołanie. Dzisiaj każdego na świecie może spotkać zero w każdym wyścigu. Czasami jest łatwiej o punkty, jak są słabsi juniorzy. Ale na przykład w takiej Unii takich nie ma i tu nie zdobędzie się żadnego punktu za darmo. Liga jest naprawdę piekielnie mocna.

newsletter

Polityce prywatności.
© Ekstraliga Żużlowa sp z o.o.
  • FIM
  • PZM
Nasze media społecznościowe
Pobierz oficjalną aplikację
Język
PL